niedziela, 13 stycznia 2013

Kame camera VOL.22 (Tradycja)

Jak dawno mnie tu nie było. Nie będę znowu narzekać, że nie mam czasu, bo mówiłam to już wiele razy, a to nadal się nie zmieniło. Wiecie moja szkoła to jest totalnie powalona, niedługo zaczynamy praktyki, a nikt nic nie wie. Nie wiadomo kiedy mają się zacząć, jako kto mamy pracować, no normalnie porażka jakich mało! Zero organizacji i tylko nerwy, a w dziekanatach wysyłają nas od jednego do drugiego i mówią, że nam maila wyślą, tylko kiedy? Pytam kiedy?! Pewnie dzień przed praktykami! Dobra już jestem spokojna, nie będę się denerwować przez tą głupią uczelnię! Aż z tego wszystkiego zmobilizowałam się i dodaję dzisiaj posta, zresztą obiecanego już bardzo dawno mojej siostrze, która już nawet pewnie o nim zapomniała xD no to się zdziwi. Widzisz siostra, mam full roboty, a dodaję w końcu obiecany artykuł haha znaj me dobre serce (żartuję xD) btw. zdjęcie poniżej majstersztyk xD




Kame camera VOL. 22 – TRADYCJA

„Tradycja tworzona jest poprzez ludzkie decyzje i poczucie odpowiedzialności za pochodzenie. Myślę, że to dlatego tak bardzo nas fascynuje.”



To jest jeden z  pokojów głównych odtwórców ról, wielu aktorów z takich korzysta.  Zawiesiłem zasłonę, która została zaprojektowana specjalnie dla mnie. Podczas zdjęć zapuszczam tam korzenie. Nawet przygotowuję tutaj koktajle z zielonych warzyw, które pijam każdego dnia.  Przynoszę nawet swój osobisty mikser (śmiech).

Druga połowa tego roku jest w całości zdominowana przez występy sceniczne. We wrześniu biorę udział w „Dream Boys” i wychodzi na to, że wystąpię u boku Domoto Koichi-kun’a i Takizawy Hideaki-kun’a w „Johnny’s World”, kompilacji wszystkich jego osiągnięć.  Jestem bardzo szczęśliwy, że będę mógł stanąć na scenie z historią w tle i wystąpić razem z senpai’em i kohai’em.  Oznacza to, że dziedziczę historię Johnny’ego.  Ścieżka, którą teraz podążam jest ścieżką, którą stworzył dla mnie Johnny-san i inni. Biorąc pod uwagę swoją wrażliwość, chciałbym nawiązać do ścieżki, która jest wyłącznie moja.  Ale myślę, że niektóre rzeczy rodzą się tylko raz, kochasz historię i tradycję, rozumiesz je i otaczasz należytym szacunkiem. Wydaje mi się, że nawet na scenie byłoby miło wnieść trochę nowoczesności, z uwzględnieniem jednak wysokiej wartości tradycji Johnny’ego.

Ceremonia parzenia herbaty, kabuki, sumo…itp. lubię wszystko, co posiada „tradycję”. Szybka moda jest w porządku, ale w koszulkach wykonywanych przez 100 lat przez daną markę, czuję jakąś głębię, której nie można dostrzec w innych rzeczach. Nawet kiedy słucham muzyki to wolę słuchać płyt niż ich cyfrowych wersji. To nie jest tylko kwestia jakości dźwięku. Wziąć jakąś płytę, umieścić ją w odtwarzaczu… lubię również tą czynność. Twój humor od razu się poprawia, prawda? (śmiech) Jestem typem, który lubi uczestniczyć w danej czynności całym sobą, a nie tylko czekać na wynik. Dlatego też, kiedy mam czas to zabieram się za gotowanie. Nawet kiedy gotuję ryż w garnku, przygotowując blowfish nabe w naczyniu z mosiądzu, które było zrobione na zamówienie w Kioto i które posiada moje nazwisko. Właściwie to chciałbym mieć palenisko w podłodze i tradycyjny pokój do ceremonii parzenia herbaty (śmiech).

Ale z drugiej strony lubię to co było kiedyś. Ponieważ jestem częścią tego pokolenia, które dostało swoje pierwsze komórki w gimnazjum. Przyzwyczailiśmy się do tej poręcznej rzeczy i korzystaliśmy z niej aż do wyczerpania, rok po roku… może po prostu zacząłem tęsknić za starymi, dobrymi rzeczami z tamtych lat.

Moja sympatia do staroci rozwinęła się przez wpływ mojej babci z Tochigi. Kiedy byłem dzieckiem zawsze jeździłem do babci na wakacje. Był to baaardzo stary domek w japońskiej wsi. Miał metalową wannę podgrzewaną od dołu. Kojarzysz coś takiego? To taka wanna, która pojawia się w starych opowieściach, jest żeliwna i wygląda jak duży metalowy garnek. Woda w niej podgrzewana jest od spodu przez otwarty ogień, przez co kojarzy się z paleniskiem do gotowania. Kiedy nasz tato brał kąpiel, zbieraliśmy się z moimi braćmi, cięliśmy drewno, podpalaliśmy je w bambusowym cylindrze i grzaliśmy mu wodę. Mimo, że żeby się wykąpać należało zrobić tyle rzeczy to i tak było fajnie, ciągle o tym pamiętam.

Myślę, że mój staroświecki punkt widzenia na temat kobiet, pomimo mojego wieku, wziął się przez wpływ mojej matki, którą szanuję.

Chcę być osobą, która może stworzyć coś nowego, zwracając jednak uwagę na stare dobre rzeczy. Oczarowałaby mnie kobieta będąca właśnie taką osobą. Chciałbym żeby miała zabawną i miłą stronę osobowości, a także która miałaby podobne fundamenta jak dawne japońskie kobiety, czyli tą łagodność i wsparcie dla swojego mężczyzny i która spokojnie chroniłaby ich codzienne życie. Moja mama jest właśnie takim typem kobiety.  Jest jedyną kobietą w rodzinie, więc dźwiga na swych barkach wszystkie kobiece obowiązki i role, zarówno te psychiczne jak i fizyczne. W domu zawsze krząta się i coś robi. Zawsze przygotowując posiłki serwuje nam przepyszne jedzenie, niezależnie od tego czy mamy gości czy jesteśmy sami, więc nie pamiętam kiedy ostatnio usiadła i zjadła z nami, ciągle jest czymś zajęta. Darzy szacunkiem mojego tatę, a w codziennym życiu postępuje tak jak on chce. A kiedy nadchodzi jakiś kryzys to ona jest najsilniejsza z nas wszystkich i staje się duchowym filarem całej rodziny. To różni się znacznie od naszego pokolenia i nie oznacza to, że chciałbym tego samego (śmiech). Zastanawiam się czy łagodność, która ma swoje początki w sile, jest właśnie urokiem tradycyjnej japońskiej kobiety. Gdybym musiał powiedzieć dlaczego moja mama zachowuje się właśnie w ten sposób to powiedziałbym, że to dlatego, że jej rodzice byli przeciwni małżeństwu z moim tatą. Myślę, że sprzeciwiając się woli rodziców myślała sobie: „Będę żyła szczęśliwie z tym mężczyzną aż do końca moich dni” i ta myśl sprawiła, że stała się silniejsza. Nawet historia jednej rodziny jest tworzona przez poczucie odpowiedzialności. Innymi słowy „tradycja” to też skumulowana determinacja ludzi i może z tego powodu jest taka fascynująca.

                                                                      
Zdjęcie zostało zrobione w Imperial Theater. Kiedy Kame zauważył personel teatralny na scenie krzyknął: „proszę zadbać o mnie również w tym roku!” i mruknął ze wzruszeniem: „Więc tak to jest jak ogląda się to wszystko z siedzeń na widowni.” Wygląda na to, że jego uczucia wobec grania na scenie znacznie wzrosły. „Ponieważ to jest coś, za co można być wdzięcznym. Mam na myśli to, że każdego roku tylko troje ludzi z agencji Johnny’s może wystąpić na scenie. Ponadto jestem w linii obok senpai’ów takich jak Koichi-kun and Takizawa-kun, dla których występy na scenie są jak przeznaczenie. Dam z siebie wszystko na swojej własnej drodze!”


Siostra szaliiik haha ;p skoro dzisiaj taki post z tradycją w tle to pomyślałam, że warto powspominać trochę xD w ogóle to przepraszam za wszelkie błędy w tłumaczeniu, ale ja dzisiaj po prostu nie myślę. Czasami aż sama nie wiedziałam o co chodzi w zdaniach, których piszę, bo i angielski przekład miejscami był dziwny, ale wydaje mi się, że koniec końców idzie zrozumieć o co tam chodzi ^^ to do następnego! :D


3 komentarze:

  1. Kame jest taki słooooodki (^-^), że normalnie nienormalnie jego wpisy mnie poruszają i wzruszają, łapiąc za me serducho. Wiem, ja ogólnie mega pokopana jestem, jeżeli chodzi o moją fazę na niego. Ja nie wiem, co mnie tak ciągnie do niego ciągle i sprawia, że nie mam go dość (jak to z innymi artystami bywało, że po miesiącu nudzili mnie). A Kame? to ja nie wiem... inny przypadek, czy co? :D Ty, wiesz że ostatnio się nad tym zastanawiałam, dlaczego tak jest? Hah, i ja sama nie wiem, naprawdę. Pamiętam moje wielkie fazy na Jareda Leto (30 secodns to mars) czy Matta Tucka (Bullet for my valentine)i tak to szybko odeszło, jak i się pojawiło. A z Kame tak długo mnie coś trzyma. Dziwne, jak na mnie, no ale... XD
    Ogólnie strasznie spodobał mi się opis o jego mamie. Widać, że bardzo ją szanuje i to już w którymś wpisie o niej pisze z takim szacunkiem. Ale to dobrze, bo facet który ma szacunek to matki, to później dobrze będzie traktować swoją żonę (Btw; ogólnie zazdroszczę tej jego przyszłej żonie takiego męża...).
    A foto Kame cuuudne <33 .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No foto też mi się podoba, dobrze, że je wygrzebałaś xD ja to już Ci tłumaczyłam kiedyś jak to jest z Tobą i z Kamę i nie będę się publicznie powtarzać ;p
      A co do jego wpisu to też jakoś mordka mi się śmiała jak tłumaczyłam tą część o jego mamie i o tym jak wraz z braćmi przygotowywali kąpiel w tej żelaznej wannie xD

      Usuń
    2. Wiem, że to było dawno napisane (rok temu), ale dopiero dzisiaj po raz pierwszy odwiedzam twojego bloga i stwierdziłam, że mimo wszystko też chcę się wypowiedzieć. Nie na temat Kame, bo go nie znam, ale dodam coś od siebie do poprzedniego komentarza w związku Jaredem Leto. Fazy nigdy na niego nie miałam, ale uwielbiam graną przez niego postać w serialu "My so called life". Nazywał się tam Catalano (nie wiem czy dobrze piszę). Uwielbiałam słyszeć sam dźwięk wypowiadanego nazwiska :D. Polecam ten serial. Może i stary, z lat 90, ale bardzo go lubię.

      Wiem mój komentarz nic nie wnosi, ale mimo wszystko... :P

      Usuń