środa, 17 października 2012

(Nie)chińskie ciesteczka z wróżbą

Wooo jak ja dawno nic tutaj nie pisałam. Niby nie mam dużo zajęć na uczelni, ale jakoś wszelkie siły mnie opuściły, wracam do mieszkania i nie mam weny na nic. Czasami to nawet jedzenia nie chce mi się robić, więc jem coś na szybko i mój biedny żołądek już mnie błaga o litość xD do tego wlewam w siebie hektolitry kawy i innych pobudzających badziewi typu "Black"...o nie, przepraszam pomyłka, powinno być "Blejk" xD już mówię dlaczego...pewnego dnia wybrałam się z koleżanką do osiedlowego sklepiku po energetyki, pytamy się w jakiej cenie jest Tiger i inne tego typu napoje, w końcu zdecydowałyśmy się na Adrenaline, a bardzo miła pani ekspedientka poinformowała nas, że "Niestety została już tylko jedna puszka, więc zatem czy może być BLEJK?" xD wybaczcie, ale nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać...no i od tej pory owy energetyk nazywany jest przez nas blejkiem :P
A wracając do tematu (a raczej go zaczynając xD) wczoraj skusiłyśmy się na chińskie ciasteczka z wróżbami, mała składka i oto co otrzymałyśmy:


No może nie do końca, ale bardzo podobne. Kupiłyśmy je w Lidlu xD na każdą przypadło 5 ciasteczek. No i teraz tak z ciekawości zaczęłam o nich czytać i właśnie stąd wziął się mój tytuł posta. Dowiedziałam się, że  z badań historyków wynika, że słodycze wcale nie są chińskie. Pierwsze wypieczono w małej piekarni koło japońskiego Kioto.^^
Historyk Yasuko Nakamachi przekopała się przez setki dokumentów w japońskich i chińskich bibliotekach. Jeździła zarówno po świątyniach, jak i po cukierniach. Wreszcie udało jej się odkryć tajemnicę ciasteczek, które świat uznał za chińskie.
Pierwsze ciasteczka z wróżbą Japończycy piekli już w XIX wieku w okolicach Kioto. Do środka smakołyku wkładali jednak sezamki i ryż, a nie jak obecnie masło i cukier. Do tego dołączali malutką kartkę z przepowiednią. W tym regionie do dziś lokalne piekarnie wypiekają ciasteczka łudząco przypominające znane „chińskie ciasteczka”. Zaś w samych Chinach rzadko można trafić na ten deser. Kolejnym dowodem potwierdzającym tezę Nakamachi jest obraz z 1878 roku, przedstawiający japońskiego piekarza, który ręcznie wyrabia ten kruchy smakołyk. Może, więc chińskie ciasteczko szczęścia powinno zmienić nazwę…
Ciasteczka przypłynęły na zachód wraz z pierwszymi emigrantami z Japonii. Smakołyki bardzo posmakowały Chińczykom. Dlatego zaczęli podrabiać je na skalę przemysłową. I tak świat uwierzył w wielką mistyfikację, że ciasteczka, które przepowiadają przyszłość, są chińskim wynalazkiem...
No właśnie, więc jakby nie patrzeć to Japonia górą, jeee ^^ xD


Tak wyglądało moje ciasteczko przed zjedzeniem xD jego smak bardzo mi pasuje. Ciastko jest chrupiące i słodkie, z kawą fajnie się komponowało ^^ A teraz pokażę Wam kolejno etapy dokopywania się do wróżby. Od razu ślę podziękowania koleżance, że zgodziła się być moją modelką i użyczyć swoich dłoni xD


Klik i ciasteczko pęka, już widać karteczkę z wróżbą, juuupi :D


No jeszcze troszkę i będziemy mogli przeczytać, co za tajemnicę kryje nasze ciacho xD



W końcu jest! I nasze zdziwienie - eeej tam jest po angielsku napisane xD (a z drugiej strony po niemiecku haha), ale to mały szczegół :p moja wróżba brzmi "You can convince very impressing." (bądź jak ktoś woli po niemiecku to "Sie können beeindruckend überzeugen!"), czyli po prostu moja siła przekonywania jest bardzo imponująca xD taaaa bardzo ciekawe ;p będę musiała sprawdzić trafność tej wróżby...

3 komentarze:

  1. O jak słodkoooo :D. Jak ja kocham słodycze. Normalnie ile ich mama nie kupi, to w ciągu 5 min nie ma już nic ;p Zdecydowanie mój organizm kocha cukier i po całym dniu jestem tak fizycznie zmęczona i psychiczne, że pierwsze, co pytam mamę to nie jest,co jest na obiad, a co jest słodkiego :D. Tak więc... smaka mi zrobiłaś na te ciasteczka. też bym zjadła takie, no i proszę, jakie te Chiny są. Japonii podkradli ciasteczka, oj nie ładnie. A każdy dobrze wie, że Japończyk to bardzo inteligentne stworzonko, więc tylko on mógł wymyślić ciasteczka z wróżą, a nie Chińczyk :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację :p gdzie im do naszych Japończyków? Tylko podkradają pomysły i sobie to przypisują :p trzeba im palnąć w łepetynę xD ja też kocham słodycze, ale z umiarem...inaczej chyba bym pawia puściła gdybym zeżarła tyle co Ty xD

      Usuń
  2. Haha xD Dobrze, że ja nie pijam energetyków :P Chociaż koło mojego wydziału to rozdają za darmo monstery xD
    Lidl- widziałam tam te ciasteczka, ale jakoś nie miałam okazji aby je kupić :) Ale za to jadłam lidlowskie sajgonki xD
    A modelka ładna xd Widać że się nie denerwowała w czasie sesji xD

    OdpowiedzUsuń